BiletyDoFilharmonii.pl

Aktualności

5.12.2016 | ZABAWNY DO ŁEZ "KOT W BUTACH"

– Wychodząc z opery przy Odeskiej trudno nie uwierzyć, że marzenia się spełniają, także te artystyczne – napisał Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym po premierze „Kota w butach” w reżyserii Bernardy Bieleni. To pierwsza recenzja, czekamy na następne!

– Minimalistyczna scenografia Jana Polivki, dzięki przemyślnym trikom z przesuwanymi ścianami i wirującym nad sceną wielkim młyńskim kołem raz pełni funkcję zamkowych komnat, innym razem jest wnętrzem młyna, kiedy ściany cofają się, na ich tle można wyświetlić przestrzeń będącą prawdziwym polem bitwy – pisze Doroszkiewicz.

– Mnóstwo pracy wykonują młodzi aktorzy – zabawny do łez Michał Jarmoszuk z BTL w roli tytułowego Kota, oraz Wojciech Schabowski, Zuzanna Łuczak i Rafał Iwański. Ten ostatni zresztą świetnie śpiewa falsetem , uwagę oryginalna urodą i znakomitym głosem przykuwa też dobrze znana Ewa Łobaczewska, absolwentka Studium Wokalno-Aktorskiego w Białymstoku i laureatka wielu konkursów wokalnych. Poważne aktorskie zadania z radością wykonuje Rafał Supiński, jedyny w obsadzie aktor i śpiewak naszej Opery. Kiedy zaczyna czarować, małe dzieci siedzące w pierwszych rzędach nie mogą wyjść z podziwu, a i mam wrażenie, że kilka sztuczek podbiło też serca rodziców.

– Trzeba przyznać, że wszyscy aktorzy wyraźnie dobrze czują się ze sobą na scenie. Opracowujący choreografię znany z wygranej w 1. edycji programu „You Can Dance - Po prostu tańcz!” Maciej „Gleba” Florek nie ograniczył się do nowoczesnych układów. Świetnie zaaranżował sceny fechtunku, znakomitym pomysłem, wykorzystującym lalki są też sceny bitwy.

– Świetnym pomysłem realizatorów spektaklu było wykorzystanie opartego zdaje się na jakimś dworskim tańcu motywu muzycznego z tekstem „koło młyńskie za cztery reńskie”. Wszyscy aktorzy ruszają w tany, co jakiś czas ożywiając akcję spektaklu. Przerywnik ów jest także okazją do zmian kostiumów, bowiem każdy ma tu do zagrania po dwie postaci.

– Jak na bajkę muzyczną przystało nie zabraknie solowych partii śpiewanych każdej z postaci - urzekających melodiami, które pojawiły się na partyturze Piotra Nazaruka. Na zespół złożony z skrzypiec, kontrabasu, klarnetu i instrumentów perkusyjnych oraz kierującego całością Marcina Nagnajewicza rozpisał te pomysły Jan Stokłosa.

Czytaj całą recenzję w Kurierze Porannym.

Fotorelacja z premiery "Kota w butach" Michała Hellera

33 opera 041216

Źródło