Nowojorska Metropolitan Opera otworzyła jubileuszowy sezon polską produkcją: "Tristanem i Izoldą" Richarda Wagnera w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Widownia Met przyjęła premierę owacją na stojąco. Białostocka publiczność w ostatnią sobotę miała okazje podzielić te emocje, dzięki transmisji wydarzenia w Operze i Filharmonii Podlaskiej.
– Legenda celtycka o tragicznej miłości rycerza Tristana i księżniczki Izoldy inspirowała wiele średniowiecznych utworów – relacjonował Andrzej Dobrowolski z Nowego Jorku dla PAP. – Wagner sięgnął po nią pisząc także libretto oparte o pochodzący z początku XIII wieku tekst niemieckiego poety Gottfrieda von Strassburga. Sam kompozytor nie nazywał swego dzieła operą, lecz dramatem, akcją, działaniem. Łączył w nim opowieść o miłości w czasach przemocy z rozważaniami filozoficznymi, co przepoił wspaniałą muzyką.
Treliński, który wystawił już wcześniej utwór Wagnera w Baden-Baden i w Warszawie – zauważa Dobrowolski – upatruje geniusz utworu w tym, że ciągle ewoluuje w czasie i podobnie jak dzieła Szekspira w każdej epoce uzyskuje nowy wyraz, kontekst i znaczenie.
– To bardzo nietypowa opowieść o miłości. Tristan i Izolda są parą kochanków, którzy chcą razem umrzeć. Wagner pisze wyraźnie w swoim liście, że pragnął postawić pomnik temu najpiękniejszemu z ludzkich marzeń – prawdziwemu szczęściu w miłości. Sam jednak nigdy takiej miłości nie zaznał. Romantyczny postulat Liebestod, miłości, która przekracza granice tego świata, jest ciągle żywym pragnieniem wielu. Jest równocześnie buntem i niezgodą na rzeczywistość, która nas otacza – wyjaśnił w rozmowie z PAP polski reżyser.
"Tristan i Izolda" odbiega od wagnerowskich opowieści o herosach i bogach. Inscenizator z jednej strony portretuje świat dwojga kochanków, a z drugiej krajobraz przemocy i brudnej polityki. Pierwsze dwa akty reżyser utrzymuje w konwencji realistycznej. Większość akcji sytuuje na kilku pokładach okrętu wojennego.
Zwłaszcza w pierwszym akcie Treliński sięga do narracji i montażu znanych z kina. Pokazuje bohaterów jakby na małych ekranach. Czasem korzysta z ujęć filmowych prezentując poszczególne sceny w kilku planach, w tym w także w zbliżeniach. Kiedy indziej prowadzi akcję symultanicznie. Ogranicza ogromną przestrzeń sceniczną Met do małych wycinków.
W kolejnych aktach, kiedy inscenizator odsłania niemal całą scenę, ogniskuje w wybranych fragmentach uwagę widowni na bohaterach poprzez wyizolowanie ich strumieniami światła z pogrążonej w ciemności przestrzeni. Jakby wymuszał na widzu, aby koncentrował się głównie na treściach niesionych głosami śpiewaków i brzmieniem muzyki Wagnera. Od realizmu reżyser odbiega w ostatnim, trzecim akcie zdominowanym przez obecność Tristana. Przywołuje retrospekcje. Kreuje poetykę oniryczną, marzenia sennego.
Treliński oryginalnie odzwierciedla wagnerowską opowieść w której, jak podkreśla, "nastąpiło odwrócenie znaków. Mrok, noc, głębia jest jedyną autentyczną wartością w świecie. Dzień miejscem, w którym próbujemy przetrwać, spełniając narzucone nam role społeczne".
Kreując swą wizję Treliński wzbogaca to, co zawarł w poprzednich inscenizacjach "Tristana". W Metropolitan Opera ma do dyspozycji należących do czołówki światowej śpiewaków, w tym Ninę Stemme odtwarzającą Izoldę, Stuarta Skeltona, który wcielił się w Tristana, René Pape w roli Króla Marka oraz Ekaterinę Gubanovą jako Brangäne. Wystąpili oni z renomowaną orkiestrą Met pod batutą legendarnego Sira Simona Rattle, dyrygenta Filharmoników Berlińskich.
Czytaj relację Andrzeja Dobrowolskiego (PAP) na stronach e-teatru.
Już 22 października kolejna transmisja, tym razem inscenizacja arcydzieła Mozartowskiego geniuszu, czyli „Don Giovanni” w inscenizacji Michaela Grandage’a. „Wesoły dramat”, jak go nazwał sam Mozart, o żywocie i śmierci uwodziciela wszechczasów, którego w piekielne czeluści pociągnie pomnik zabitego Komandora, mieni się wszelkimi odcieniami uczuć i nastrojów. Nieodparcie komiczny sługa Leporello jest przeciwwagą dla podniosłych lamentów Donny Anny i żalów porzuconej przez Don Giovanniego Donny Elwiry. Partię tytułowego rozpustnika wykona brytyjski baryton Simon Keenlyside.
Zapraszamy!
Fot. M. Heller
![]()