Wojtek Wieteska: „obserwator, dyletant, flâneur – nazwijcie go, jak chcecie; żeby jednak scharakteryzować tego artystę, trzeba go obdarzyć epitetem, którego niepodobna zastosować do malarza tematów wiecznych lub przynajmniej bardziej trwałych, bohaterskich czy religijnych. Niekiedy jest poetą; częściej zbliża się do powieściopisarza czy moralisty; jest malarzem okoliczności i tego, co w niej wieczne” – mógłby napisać i o nim Charles Baudelaire słowa z eseju „Malarz życia nowoczesnego”.
Fotografie prezentowane właśnie w Operowej Galerii Fotografii OiFP są częścią cyklu FLIGHTS 91_08. Tytuł oznacza wyprawy autora do Tokyo, które odbył w latach 1991–98. Latał tam do dziewczyny, na miesiąc lub dwa, podróże oddzielały przerwy, które pozwalały mu przyjrzeć się wykonanym zdjęciom, zdecydować jaką fotografię chce uprawiać.
– Na początku lat 90. przestrzeń Tokyo była na wskroś japońska, bez jakichkolwiek tłumaczeń na angielski – opowiadał podczas spotkania Wojtek Wieteska. – Pozwalało mi to na całkowicie czyste spojrzenie, bez jakichkolwiek uprzedzeń i metek, patrząc w obiektyw wiedziałem to samo, co mój aparat. Nieprawdopodobna ilość ludzi, podział chodnika, jak ulicy, na część lewą i prawą, zniewalająca ilość świateł, neonów, zrównująca noc z dniem – wszystko to wymuszało przyjęcie pewnej strategii fotografowania.
Wtedy, na ulicach Tokyo, zrodziły się dwa długodystansowe tematy zdjęć Wieteski: ulica i „kobiety, z którymi był”.
Ulicę rozumie jako spektakl, teatrum życia. Wieteska przyczaja się, niczym podglądacz współczesnych flâneurów, łapiąc małe-wielkie chwile, przygodne i doraźne, uruchamia obraz w kontemplacyjnych znieruchomieniach. Zarazem jego kadry przypominają potłuczoną mozaikę, która kryje wzór, opowieść, która zaciekawia. Opowieść Wieteski o życiu rejestruje migawka, w tym wypadku szczególnie sensorycznie i unikalnie powiązana z fotografem.
Strategia życia zza obiektywu ujawnia się i w drugim obsesyjnym temacie. – Fotografia ma dla mnie wiele wspólnego z dotykaniem – powiedział Wieteska i znajdziemy na wystawie potwierdzenie tego wyznania. Rozedrganą nieco bliskość wyraża detalem, kolorem i poruszeniem. Zdjęcia pełne samotności – chciałoby się powtórzyć za Robertem Redfordem w scenie z „Trzech dni kondora”, do inspiracji którą Wieteska się przyznaje, choć przynajmniej dwa obrazy wywołują skojarzenia ze „Spragnionymi miłości” Wong-Kar-Waia.
„Podróżuję, by nauczyć się własnej geografii”, zdaje się powtarzać Wieteska, zarazem zachęca, bardzo delikatnie i subtelnie, aby fotografię traktować jako właśnie takie poszukiwania, na przekór facebookowej sweet modzie.
Fotorelacja z wernisażu: M. Heller
Wojtek Wieteska FLIGHTS 91-08
Kurator Michał Heller
Miejsce: Górne Foyer OiFP–ECS, ul. Odeska 1
Wystawę oglądać można do 13 listopada 2016 r.
PONIEDZIAŁEK – PIĄTEK
godz. 9.00–17.00
SOBOTA – NIEDZIELA
godz. 11.30–17.00


